Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Lepsze jutro | Manchester United- Born to be Red

Lepsze jutro

Anthony Martial. Z czym kojarzy nam się to nazwisko aktualnie? Złoty chłopiec, nadzieja Manchesteru United i reprezentacji Francji, szybki, kreatywny i skuteczny gracz, którym swoim dryblingiem potrafi ośmieszyć niejednego przeciwnika. Wszystko to brzmi jak opis prawdziwego piłkarskiego gwiazdora. Jednak cofnijmy się nieco w czasie i przypomnijmy sobie jak ta historia się zaczęła.

Młody zdolny

Tony- podobnie jak były zawodnik Manchesteru United Patrice Evra- dorastał na przedmieściach Paryża zwanych Les Ulis. W tymże miejscu, mając 6 lat został zaprowadzony na trening piłkarski w lokalnym klubie i stawiał swoje pierwsze kroki w futbolu. Martial spędził w CO Les Ulis osiem lat, wtedy to zwrócił na siebie uwagę skautów Olympique Lyon. Wspomniani spece szybko poznali się na jego potencjale i jeszcze w tym samym roku sprowadzili Martiala do swojego zespołu.

Błysk potencjału

Pierwszy sezon w juniorskiej drużynie OL przeszedł bez większego echa, jednak już w następnym Anthony pokazał na co go stać – w 21 występach zdobył 32 gole. Jak to zwykle bywa w piłkarskim środowisku, tak imponujące statystyki raczej nie przechodzą bez echa, więc napastnik został zauważony przez selekcjonera reprezentacji Francji do lat 17 i miał okazję wystąpić w młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Słowenii.

Nie wgłębiając się w jeszcze większe szczegóły, bo wszystkim zakręciłoby się w głowie od nadmiaru liczb, należy jeszcze wspomnieć, że w 2012 nasz bohater zadebiutował w pierwszym składzie francuskiego zespołu.

Jeden z wielu

Dosłownie chwilę później po Anthony’ego zgłosiło się AS Monaco, którego włodarze snuli w tamtym czasie plany o zbudowaniu mistrzowskiego zespołu w małym księstwie. Wydawało się, że wielkie wizje, za którymi stoją jeszcze większe pieniądze rosyjskiego bogacza mogą mieć racje bytu i faktycznie tak było. W sezonie 2013/2014 zespół Claudio Ranieriego zasiliły takie gwiazdy jak Radamel Falcao (to były czasy jeszcze przed kontuzją, kiedy to Kolumbijczyk był najgorętszym nazwiskiem na europejskim rynku transferowym, wciąż jeszcze nie kopał się po czole i nie przewracał o własne nogi), do tego James Rodriguez, Ricardo Carvalho, Joao Moutinho, Jeremy Toulalan, czy też Eric Abidal. Trzeba przyznać, że Anthony miał od kogo się uczyć podczas wspólnych treningów, jednak jego transfer opiewający na 5 milionów euro przeszedł wtedy bez większego echa. Po prostu w Monaco dokonywano całkowitej kadrowej rewolucji, a Martial był jednym z tych graczy, którzy mają uzupełnić skład. Wspomniane gwiazdy dobrze wywiązały się ze swojej roli i w tym samym sezonie wywalczyły drugie miejsce w Ligue 1. Jednak nie był to czas Anthony’ego. Jego wkład we wspominany sukces był raczej znikomy- zanotował zaledwie 8 występów.

Drugi sezon w Monako był tym przełomowym. Nastolatek przebił się do pierwszego składu, w którym to w ataku partnerował Dimitarowi Berbatovowi. W lidze wystąpił 19 razy, zdobywając 9 goli i notując trzy asysty. Wtedy też Tony ponownie zwrócił na siebie uwagę. Jednak tym razem już tej szerszej widowni podczas gry w Lidze Mistrzów. Świat zobaczył młodego chłopaka, dysponującego niebywałym przyspieszeniem i świetnym dryblingiem. Obrońcy Arsenalu pewnie do dziś mają koszmary, kiedy przypomną sobie o pojedynkach z Francuzem.

Angielski skandal

Uf, po szerszym przybliżeniu pewnego rysu historycznego w biografii Tony’ego w końcu mogę przejść do tego ciekawszego etapu- przejścia do Manchesteru United.

Odkąd tylko pojawiły się pogłoski o rzekomym transferze Martiala do drużyny z Old Trafford część kibiców Czerwonych Diabłów już zaczęła narzekać na bezsensowność tego posunięcia, horrendalnie wysoką sumę pieniędzy, jaką trzeba będzie za nastolatka wyłożyć, do tego pojawiło się typowe malkontenctwo w związku z tym jakie to Ed Woodward przeprowadza żenujące ruchy na rynku transferowym, że nie potrafi negocjować itp. itd. Chyba nie muszę dodawać, że zdecydowana większość tychże fanów nigdy wcześniej nie słyszała o takim zawodniku, nie wysili się nawet do tego stopnia, by chociaż zobaczyć na YouTube jakiekolwiek zbitki z występów Francuza. Tak, tak wiem, że na takim filmie to nawet z Michała Gliwy można byłoby zrobić bramkarza klasy Ikera Casillasa, ale chodzi mi w tym przypadku o pewne zaangażowanie w sprawę zanim dokona się oceny, a raczej jego brak.

Jednak do transferu ostatecznie doszło i wtedy prawdziwe show dały angielskie media.

 

To zdecydowanie mój „ulubiony” tytuł, który ukazał się po zakupie Martiala z AS Monaco. Mamy w nim do czynienia z kilkoma charakterystycznymi dla brytyjskich brukowców schematami pisania:

  • Ocenianie z góry: stały motyw. Nieważne, że człowiek nie zdążył zagrać nawet pół minuty w nowym klubie, ale już mamy prawo stwierdzić, że to największy niewypał transferowy w całej historii. Jak widzi się takie nagłówki to po prostu ręce opadają.
  • Przypięcie łatki: „Najdroższy nastolatek”. Dobrze, że Martial nie znał wtedy angielskiego, bo takie określenia raczej nie pomagają szybko i odpowiednio zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Po prostu każdy gracz musi mieć jakieś nietypowe określenie, które później będą mogły podchwycić i powielać bez końca inne media.
  • HIPOKRYZJA- zawsze śmieję się, gdy angielscy dziennikarze stygmatyzują zawodników, którzy dopiero dołączyli do jakiegoś zespołu tylko i wyłącznie ze względu na sumę odstępnego. W jednych artykułach zachwycają się pięknymi, dużymi stadionami, wielkością i znaczeniem swojej ligi jako globalnego produktu, sprzedającego się na całym świecie i mogącym pozwolić sobie na ściągniecie największych gwiazd. A w innych tekstach płaczą rzewnymi łzami jaka katastrofa się wydarzyła w związku z tym, że jakiś klub wydał duże pieniądze na konkretnego piłkarza. Czytając to człowiek odnosi wrażenie, jakby owi dziennikarze z własnych kieszeni wykładali te wielkie sumy transferowe na wszystkich graczy. Jeżeli właścicieli zespołu stać na poważne zakupy, dobrych piłkarzy, których widziałby u siebie w jedenastce manager, to niech sobie ich dokonuje. Najzwyczajniej w świecie. Piłka nożna to jeden wielki biznes, więc tak to funkcjonuje. Nie będę nawet rozwijać kwestii tego, że gdy chodzi o angielskiego nastolatka, który trzy razy kopnie prosto piłkę, ci sami dziennikarze rozpisują się na jego temat w kategoriach wielkiego talentu, nadziei angielskiej piłki, za który trzeba zapłacić minimum 30 milionów. Ot, przypadek…

Skoro temat prasy mamy już wyjaśniony, czas przejść do kwestii sportowych. Debiut Anthony’ego Martiala w Manchesterze United przypadł na spotkanie przeciwko Liverpoolowi. Francuz wszedł na boisko bez żadnych kompleksów, ośmieszył swoich rywali w ich polu karnym i zdobył zwycięskiego gola w stylu Thierry’ego Henry’ego. Czy można w lepszym stylu przedstawić się kibicom na Old Trafford i zamknąć szybko usta wszystkim krytykom? Wątpliwe. Do tego należy dodać, że w pierwszym miesiącu gry w Premier League Francuz został wybrany najlepszym graczem września.

Trzeba przyznać, że początek kariery w Manchesterze Tony miał naprawdę wyśniony. Tu bramka, tam asysta, brak bezbarwnych spotkań, często najjaśniejszy punkt na boisku. Do tego kolejne wyróżnienie- prestiżowa nagroda dla najzdolniejszego nastolatka w futbolowym świecie- Golden Boya.

Dwuosobowy zespół

W tym sezonie grę Manchesteru United „ciągnie do przodu” dwóch graczy- David de Gea i właśnie Anthony Martial. Gdyby nie oni ciężko byłoby sobie wyobrazić, że wciąż mielibyśmy szansę na miejsce w TOP 4 ligi oraz występowali w finale Pucharu Anglii. Czy jeszcze kilka miesięcy tamu ktoś byłby w stanie przewidzieć, że kariera Francuza nabierze takiego rozpędu? Nie sądzę, że wielu ekspertów przedstawiało takie opinie. Tymczasem napastnik z meczu na mecz zaskakuje coraz bardziej, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przyzwyczaił kibiców do tego, że można na niego liczyć, że zawsze walczy do końca i potrafi błysnąć niekonwencjonalnym zagraniem. To taki jasny punkt, ofensywnie nastawiony, podejmujący ryzyko w grze zawodnik, którego na Old Trafford od dłuższego czasu brakowało. Wydaje mi się, że można pokusić się o stwierdzenie, że od czasów Cristiano Ronaldo, my- kibice United, nie mieliśmy w zespole tak ekscytującego zawodnika, który swoją grą potrafi podnieść fanów z krzeseł i sprawić, że ręce same składają się do oklasków.

To dopiero początek

Oczywiście, że w trakcie tak dobrego indywidualnie sezonu nie jest trudno napisać taką laurkę, bo Francuz po prostu na nią sobie zasłużył. Jednak nie zapominajmy o tym, że jest on dopiero na początku swojej drogi, jeszcze wszystko przed nim. Fakt, że w tak młodym wieku potrafi zaprezentować tak wiele, sprawia że perspektywa nadchodzących lat maluje się w jasnych barwach, zarówno dla samego piłkarza, jak i klubu w którym występuje, bo to że będzie miał on z niego wiele pociechy i pożytku raczej nie podlega wątpliwości.

W pierwszym sezonie na Old Trafford Martial podbił serca kibiców i wystawił na śmieszność dziennikarza, który wymyślił tytuł w pamiętnym wydaniu Daily Mirror. Mam nieodparte wrażenie, że kiedyś będziemy podchodzić do tej okładki, tak jak teraz podchodzimy do słynnych słów Alana Hansena, który stwierdził „że z tymi dzieciakami [Ferguson] nic nie wygra”. Jak wiemy chodziło o wychowanków United z rocznika ’92- Scholesa, braci Neville, Butta, czy Beckhama. Dziś tamte słowa są synonimem śmieszności. Tak samo będzie z tamtą okładką…

Pozostaje wierzyć, że zdrowie dopisze Anthony’emu, bo o całą resztę jestem dziwnie spokojna. Początkowo przepłacony, anonimowy piłkarz, w oczach fanów Manchesteru United przerodził się w nadzieję przyszłości. Czerwone Diabły wciąż walczą o „lepsze jutro”, teraz jednak w mamy w swoich szeregach wielkiego wojownika, który pozwoli nam wrócić z tej wojny z tarczą w ręku, nie mam co do tego wątpliwości…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*