Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Najważniejszy futbol | Manchester United- Born to be Red

Najważniejszy futbol

Prawie zawsze piszę tutaj o klubie, któremu kibicuję, czyli Manchesterze United, jednak biorąc pod uwagę wczorajsze wydarzenie, musiałabym się nazwać ignorantem i to sporego formatu nie umieszczając ani słowa o triumfie Leicester City.

Drużyna skrajności

Pewnie wypadałoby nakreślić w tym momencie krótką historię tego klubu. Wprawdzie konieczne będzie posłużenie się dużą ilością liczb, ale tak zrobię, żeby wszyscy mieli okazję zorientować się jakiego kalibru osiągnięcia jesteśmy świadkami. Za pomocą takiego zestawienia, progres jest najlepiej widoczny. W ubiegłym sezonie „Lisy” praktycznie non-stop przebywały w strefie spadkowej.W 29 kolejkach zdobyli mniej niż 20 punktów, co jest wynikiem tragicznie słabym. Jeszcze nikomu w historii nie udało się oszukać widma relegacji po takich wynikach. Dokładnie 3.04.2015r. drużynie brakowało 7 punktów do bezpiecznego, gwarantującego utrzymanie miejsca w tabeli. Jednak stała się rzecz niebywała ponieważ wola walki, trochę szczęścia i duże zdyscyplinowanie zespołu Nigela Pearsona sprawiły, że zespół wygrał 7 z ostatnich 9 ligowych potyczek i ostatecznie z 41 punktami na koncie zajął 14 miejsce  w Premier League. Imponujące.

Po tym szalonym sezonie w Leicester doszło do dużych zmian. Zarząd zdecydował się zwolnić dotychczasowego managera. Była to jedna z większych afer w angielskim futbolu minionego lata. Ujmując wszystko w telegraficznym skrócie chodziło o zły PR zespołu, który notorycznie stawał się jeszcze słabszy właśnie poprzez Pearsona, który nie potrafił trzymać języka za zębami. Był on zanadto kontrowersyjny, co nie przynosiło niczego dobrego. Oprócz tego jego syn został oskarżony o rasistowskie odzywki, w kierunku graczy rezerwowych, co ostatecznie przelało czarę goryczy i doprowadziło do zwolnienia. Jednak nie wypada mówić o angielskim trenerze tylko i wyłącznie w negatywny sposób, bo tak się składa, że to właśnie on wprowadził „Lisy” do Premier League. Więc komu, jak komu ale akurat temu managerowi zespół zawdzięcza naprawdę dużo… Jednak latem Pearson stał się melodią przeszłości i ktoś musiał zająć jego miejsce. Na kogo postawił zarząd? Na Claudio Ranieriego.

Nie jest to anonimowe nazwisko w futbolowym świecie. Włoch kiedyś prowadził takie drużyny jak Atletico Madryt, Chelsea, Juventus, AS Romę, Inter Mediolan, czy też AS Monaco (już w tych „bogatym” okresie). Jednak w ostatnim czasie wszyscy raczej kojarzyli go nie z dawnych osiągnięć, a z tego jak wyglądała jego praca z reprezentacją Grecji. Ranieri został zwolniony po porażce z Wyspami Owczymi. Oczywiście, nie jest to żaden splendor, ale angielskie media w mistrzowskim stylu mają opanowane zagranie pt. „Od bohatera do zera„, tak więc decyzję zarządu Leicester City dotyczącą nowego managera przyjęto raczej z przymrużeniem oka. Ale jak to mówią nie on pierwszy i nie ostatni, który został tak potraktowany, więc nie pozostało nic innego jak nie przejmować się opiniami krytyków i w spokoju przystąpić do pracy.

Wyśniony sezon

Jak były postrzegane „Lisy” przed startem rozgrywek? A, jedna z tych drużyn, które grają ładnie dla oka, ale i tak będą walczyć o utrzymanie. Ewentualnie przy dobrych wiatrach o środek tabeli. Zaczęli naprawdę dobrze, bez wpadek od zwycięstw z Sunderlanem i WHU. Nawet nie same zdobycze punktowe przykuwały największą uwagę, a styl jaki Leicester prezentuje. Tak własnie od jednego do drugiego triumfu nagle nastał grudzień. Wtedy właśnie mówiłam, że to niemożliwe, żeby taki zespół wygrał ligę. Na pewno wyłożą się podczas świątecznego maratonu. Co sezon praktycznie mamy w Premier League drużynę, która idzie jak burza aż do czasu świąt właśnie. Wtedy zaczyna spadać coraz niżej w tabeli, powiedziałabym nawet że dzieje się to dość szybko i zdecydowanie. Wystarczy przypomnieć sobie Southampton, czy Everton – te drużyny też bywały rewelacjami, ale do czasu. Tego losu nie podzielili piłkarze Leicester. Jamie Vardy i Riyad Mahrez stworzyli zabójczy duet- właściwie na miarę tego historycznego Yorke- Cole i wspólnie niszczyli kolejne defensywy. Bramkostrzelni zawodnicy z dużą ilością asyst, a co najważniejsze: trzymający równą formę od początku do końca rozgrywek.

Ale to nie indywidualności są najważniejsze w tej drużynie, a zgrany kolektyw. Zapewne jeden duet na boisku można byłoby zatrzymać, ale gdy ma się do czynienia z całą jedenastką, a nawet 18 meczową, w której to każdy jest w stanie zastąpić każdego, tak by nie zaniżać poziomu zespołu, co więcej wnieść coś do meczu, to naprawdę rzadkość. King, Drinkwater, Okazaki, Ulloa, Fuchs, Albrighton, Morgan- czy ktoś wcześniej zwrócił uwagę na te nazwiska? Leicester tym razem na dwie kolejki przed końcem sezonu nie zajmuje się walką o utrzymanie, a planowaniem mistrzowskiej parady po swoim mieście. 77 punktów w 36 meczach. 22 zwycięstwa, 11 remisów i 3 porażki. To o 36 punktów więcej niż na zakończenie ubiegłej kampanii. Powiedzieć, że to imponujące, to jak nic nie powiedzieć. To jest prawdziwy wyczyn, filmowa historia, ręce składają się do oklasków.

Żeby mały zespół z Leicester zdobył mistrzostwo Anglii, wyprzedzając takie zespoły jak Arsenal, Manchester City, Manchester UnitedTottenham, Chelsea? Właściwie to musiałabym w tym miejscu wymienić chyba 3/4 zespołów Premier League, od których „Lisy” były teoretycznie gorsze na starcie rozgrywek.

Czasem mówi się, że jesteśmy świadkami historii, która pisze się na naszych oczach. To właśnie jedna z takich chwil. Zapamiętajcie ją, bo naprawdę warto.

Futbol zwyciężył

Jednak wiecie, co najbardziej porusza w tej historii, przynajmniej mnie? Nawet nie to, że zespół, który w jednym sezonie walczył o ligowy byt, w drugim zdobywa tytuł mistrzowski. Najpiękniejszy jest fakt, że w dzisiejszych czasach, kiedy futbol jest postrzegany przede wszystkim jako jeden wielki biznes, w czasach, w których wielkie sumy pieniędzy płynące od telewizji, sponsorów przysłoniły niektórym faktyczną wartość i cel tej gry, taka drużyna zagrała wszystkim na nosie i odniosła niesamowity sukces. Niektórzy wydając kolejne miliony zapomnieli, że przede wszystkich chodzi o zgraną drużynę, w której jeden potrafi walczyć za drugiego, chodzi o chęć zwycięstwa, a nie zobaczenie kolejnej niebotycznie wysokiej tygodniówki na koncie, chodzi o radość z gry, której tak często brakuje obrażonym karierowiczom z tych teoretycznie wielkich drużyn. A tak się składa, że to wcale nie oni, a to małe Leicester jest prawdziwie wielkie i właśnie nam to udowodnili. Ta pierwotna, nadrzędna wartość piłki nożnej, czyli sprawianie przyjemności płynącej, czy to bezpośrednio z gry, czy też z jej oglądania wróciła na pierwszy plan i to w wielkim, hollywoodzkim stylu.

I za to chciałabym podziękować, a jakbym mogła to nawet zapewnić owację na stojąco każdemu zawodnikowi Leicester z osobna. A także powiedzieć chapeu bas panie Ranieri- tak właśnie wracają prawdziwi mistrzowie.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*