Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Warning: error_log() has been disabled for security reasons in /home/hosting/prv-hosting/opx.pl/e/d/red-pride/wp-includes/wp-db.php on line 1289 Obywatelski obowiązek | Manchester United- Born to be Red

Obywatelski obowiązek

Wow, wow, wow! W końcu mogę zamieścić pozytywny wpis. 3 punkty zdobyte w starciu z lokalnym rywalem nie pozostawiają w tej kwestii wyboru – i bardzo dobrze. Nareszcie jakieś pozytywy, a nie ciągłe narzekanie. Czekałam na tą odmianę, bo jeszcze kilka słabszych występów i pomyślałabym, że prowadzę tutaj dziennik skarg i zażaleń…

Przyznam, że miałam przed tym meczem spore obawy. W końcu ciężko było wyciągnąć jakiekolwiek plusy z poprzednich spotkań, a starcia z Manchesterem City zawsze są niezwykle wyrównane i wymagające. Z drugiej strony myślałam sobie: kiedy się przełamać jak nie dziś? Wielki mecz to idealna okazja do powrotu na właściwą drogę. W takich pojedynkach można udowodnić całemu światu, ale i sobie samemu, że jeszcze stać cię na mocny finisz, taki który może zapewnić sukces. W dodatku w ekipie Obywateli zabraknie kilku kluczowych graczy- Vincenta Kompany’ego, czy też Nicolasa Otamendiego. Chyba nie muszę mówić, że takie osłabienia pozostawiły prawdziwą wyrwę w defensywie przeciwników, bo jakby nie patrzeć Demichelis i Mangala to zupełnie inna klasa, dużo niższa. Ale nie powiem, żebym specjalnie ubolewała nad tym faktem, więc jak to zwykle bywa po prostu czekałam na nasz skład. Zastanawiałam się czym to tym razem zaskoczy mnie Louis…

No i tutaj największa niespodzianka! Van Gaal wyciągnął wnioski z ostatniego meczu i dokonał pewnych zmian w wyjściowej jedenastce. Cieszę się bardzo, że przemyślał poprzednie niepowodzenia i postarał się o lepszą zmianę. Naprawdę, piszę to bez żadnej ironii. Przecież w interesie żadnego kibica nie powinna być wieczna uciecha z niepowodzeń managera zespołu. Mogę się z nim nie zgadzać, krytykować decyzje, nie być jego największą fanką i generalnie czekać aż w nowym sezonie dołączy do nas ktoś nowy, ale zawsze będę mu dobrze życzyła, bo tylko wtedy drużyna może odnosić sukcesy, a przecież na tym wszystkim najbardziej zależy… No i doczekałam się! Słaby występ Vareli z Liverpoolem poskutkował tym, że do jedenastki wskoczył Matteo Darmian, ale to ta druga zmiana jest moim absolutnym faworytem: Maroune’a Fellainiego zastąpił Morgan Schneiderlin– Alleluja! Dzięki Ci Louis, jestem niebywale wdzięczna! W końcu sami się nie osłabiamy i gramy w pełnym składzie!

Mecz zaczął się nieszczególnie. Raczej typowa walka w środku pola, nie za wiele akcji podbramkowych, generalnie powiedziałabym, że trochę wiało nudą. Aż tu nagle sprawy w swoje ręce, a raczej nogi wziął Marcus Rashford. Ośmieszył Demichelisa i pewnie pokonał Harta. Nie umniejszając zupełnie młodemu napastnikowi, być może należałoby w tym momencie nadmienić, że argentyński obrońca właściwie pomylił dziś drużyny, w której miał występować. Trochę to przypominało popularną sytuację na wfie dziewcząt, w której to dwa zespoły mają grać w koszykówkę: jedna z zawodniczek łapie piłkę, biegnie przed siebie, a po drodze krzyczy, do którego kosza właściwie ma rzucać?! Zupełny chaos. Demichelis był właśnie jak taka dziewczynka na wfie. A to usiadł na czterech literach po dryblingu Rashforda po czym padł gol, a to chciał podać do Harta jednak zrobił to na tyle nieudolnie, że prawie wysunął piłkę zawodnikowi United. Można powiedzieć, że jak w ostatnich meczach graliśmy w 10 z uwagi na Fellainiego, tak dzisiaj aż do momentu zmiany obrońcy City, tak naprawdę na boisku mieliśmy 12-nastu swoich zawodników.

Jednak żenada Demichelisa- żenadą, ale to co wyprawia Marcus Rashford jest doprawdy zadziwiające- w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Młody chłopak, wychowanek wchodzi do zespołu, bez żadnych oporów rozgrywa 6 mecz w pierwszym składzie. Co więcej to nie było sześć występów, w których był niewidoczny, wręcz przeciwnie. A to dwa gole z Arsenalem,a to teraz w derbach z City- czego chcieć więcej? Mam słabość do takich piłkarzy. Tak to już jest z wychowankami, że jak już wchodzą do zespołu, a następnie rozstrzygają wyniki spotkań, to każdy kibic zespołu czuje się prawie tak, jakby strzelił tego gola razem z nim. W końcu to też fan United,tylko że taki, który może realnie wpłynąć na losy meczu. Człowiek widzi takiego Marcusa, czy też Lingarda i uświadamia sobie, że ten zespół ciągle ma wyjątkową tożsamość. Niesamowita sprawa. I to akurat bez wątpienia w dużej części zasługa  LvG. To on dał tym chłopakom prawdziwą szansę. Żeby to zrobić trzeba mieć dużo odwagi i dobry pomysł- za to będę go zawsze podziwiać. Wielkie brawa Panie Van Gaal! Bez niego najprawdopodobniej do dziś większość kibiców w ogóle nie wiedziałaby o istnieniu takiego chłopaka jak Marcus Rashford, tymczasem dzięki Holendrowi dzisiaj ten chłopak został bohaterem spotkania z Manchesterem City. To dopiero jest piękna historia.

Ostatecznie piłkarzom United udało się utrzymać wynik do końca, dzięki czemu nadzieje na miejsce w pierwszej czwórce wciąż są żywe. A razem z nimi wiara w to, że w przyszłym sezonie Czerwonym Diabłom uda się wystąpić w Champions League. Bardzo liczę na to, że uda się tego dokonać. Nie jest tajemnicą, że europejskie puchary działają jak magnes na wszystkich piłkarzy. Do tego zapewniają olbrzymie profity. Po prostu – Liga Mistrzów to najważniejsze rozgrywki na Starym Kontynencie i udział w nich wiąże się z wielkim prestiżem. Dzisiaj zespół pokazał, że do końca będzie walczył o końcowy sukces i z tego jestem najbardziej zadowolona.

W piłce już tak jest, że wprawdzie często się upada, ale już za chwilę jest szansa na to, by powstać. Udowodnić swoją siłę. Pokazać, że chwilowe niepowodzenia są tylko drobnym wypadkiem przy pracy. Można to porównać do walki bokserskiej. Właśnie podnieśliśmy się z kolan po mocnym uderzeniu rywala. Sędzia pozwolił kontynuować pojedynek. Kluczową sprawą jest teraz jednak nie sam fakt, że jeszcze się nie poddaliśmy, a to czy uda nam się wyprowadzić kluczowy, zwycięski cios, który powali naszego przeciwnika i dobrze zakończyć sezon, czy też tak naprawdę wstaliśmy na pół nieprzytomni, wciąż chwiejąc się na nogach i zaraz otrzymamy kończące uderzenie  i wylądujemy na deskach. Jesteśmy na tym etapie sezonu, że sprawa jest już tylko dwuwymiarowa. Albo podtrzymamy tą passę, albo skończymy z niczym.

Wierzę, że nie jesteśmy kolosem na glinianych nogach i ta ostateczna walka okaże się dla nas zwycięska…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*